Moi drodzy nie bądźcie surowi bo to moje pierwsze opowiadanie ^^ a tak wgl to miłej lektury :) - Kakashi
====================================================================
Słońce górowało wysoko, aż promienie słońca trafiały przez szczeliny zasłon, a zaś wiatr był taki delikatny że zasłony ruszały się rytmicznie z moim oddechem. Leżałem leniwie i gapiłem się w sufit i rozmyślałem o tym co było i jest. Rozmyślałem też o tam tym dniu gdy znalazłem Naruto rannego po walce ostatecznej z Sasuke:
- Tylko on wierzy że ludzie są godni przebaczenia
Po długim rozpatrywaniu w mój piękny sufit postanowiłem wstać, poszedłem coś zjeść i się do łazienki ogarnąć. Było w tym dniu bardzo ciepło więc postanowiłem paradować bez koszulki, wziąłem moją starą książkę i postanowiłem poczytać. Gdy prawie zacząłem czytać mój ulubiony dział o taktyce podrywu usłyszałem stukanie do drzwi. Otworzyłem je a mym oczom ukazała się piękna, smukła, różowo włosa dziewczyna...a była nią Sakura Haruno. Spojrzałem na nią od dołu do góry skończywszy na jej oczach, poczułem nagle dosyć dziwne ciepło i te spojrzenie które było takie głębokie, jej spojrzenie błądziło po moim torsie..widziałem w jej oczach stres i podniecenie. Postanowiłem coś powiedzieć:
- S...Sakura Haruno?...
Dziewczyna spojrzała na mnie z zarumienionym uśmiechem mówiąc:
- Hai!..Kakashi sensei!!, przyszedłem tu do ciebie bo Tsunade sama powiedziała mi że Naruto jest w wiosce, a wiesz co to oznacza.
Wpuściłem ją do środka i kazałem jej się rozgościć, tym czasem ja poszedłem się ubrać. Po 15 minutach byliśmy już w drodze do siedziby Hokage, szliśmy bez słowa lecz ja postanowiłem te milczenie przerwać:
- A jak ci mijały treningi w wiosce?....
- Całkiem nieźle, Tsunade sama dużo mnie nauczyła...to naprawdę silna kobieta - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Jak to nasza pani Hokage, zawsze pełna sił...ma w sobie prawdziwą wolę ognia - od powiedziałem z pewnością.
Chciałem powiedzieć coś jeszcze lecz nagle usłyszeliśmy nasze imiona:
- SAKURAAAA CHAN!!!.....KAKASHI SENSEI!!!!
- Naruto?.... - Szepła Sakura w stronę chłopaka który nas wołał.
- Sakurka!...prawie nic się nie zmieniłaś!.
I jak zwykle Naruto po powrocie dostał lanie od Sakury, całkiem miły początek wszystkiego. Troszkę spacerowaliśmy i wspominaliśmy stare czasy aż na naszej drodze stanęła Tsunade:
- Witaj Naruto w domu!
Później po treningu poszedłem zmęczony do domu, umyłem się i padłem na łużko lecz znowu nie nacieszyłem się wolnym czasem bo ktoś znowu dobijał mi się do drzwi, wstałem i otworzyłem nie pewnie drzwi a w nich stała Sakura:
- Mogę wejść?.... - spytała dość nie pewnie, co troszeczkę mnie przeraziło.
Kiwnołem głową na tak i usiadłem na kanapie, a ona obok mnie.
- Kakashi sensei...ja przepraszam że tak późno ale...coś kazało mi tu przyjść....
Spojrzałem na nią z zaciekawieniem i postanowiłem zapytać, chociaż wiem że nie powinienem:
- Co ci kazało?....
- Sama bym to chciała wiedzieć....lecz nie mam pojęcia, chce żebyś wiedział sensei że to nie są złe zamiary.
Wstałem i nalałem sobie herbaty, ale ona nagle wstała i poszedła za mną.
- Sakura...martwię się czy coś cię trapi?.....
Nagle odwróciłem się a ona stała za mną, dzieliły nas 2 cm a serce przy śpieszyło, a herbata wylała mi się na spodnie.
- Przepraszam...to moja wina...nie powinnam cię straszyć.... - wzięła ręcznik do swej ręki i chciała mi zetrzeć spodnie lecz ja się odsunąłem:
- Nie trzeba...ja sobie poradzę....
- Wiem, ale samotnie nic nie ździałasz....
Podeszłem do niej i chciałem zapytać o co chodziło jej teraz...ale ona pożegnała się i wyszła.
C.D.N

Fajne opowiadanko, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej ^^
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuń