niedziela, 19 września 2010

5.Obietnica którą muszę dotrzymać

Była godzina 9:00 a ja smacznie spałem, a Sakura wstała wcześniej odemnie. Gdy się obudziłem ujżałem Sakurę która mi się przygląda, uśmiechłem się i rozejrzałem:
- Ehh....która godzina jest?...spaliśmy tak całą noc?... - Troszkę zrobiło mi się głupio.
- Jest 9:00...a spaliśmy tak - Odpowiedziała mi z taką szczerą miną.
Po godzinie zjedliśmy prowiant i ruszyliśmy dalej na poszukiwania Sasuke.
- Boję się że nie dam rady pomóc Naruto.. - Spojrzałem na Sakurę pytająco co miałą zamiar mi powiedzieć
- Martwię się że nie będę mogła nic poradzić...i że Sasuke znowu nam ucieknie....
Postanowiłem coś powiedzieć:
- Ehh i myślisz że po co tu jestem?...Tsunade wyznaczyła mnie na pilnowanie i troszczenie się o ciebie...ale tak naprawdę jestem tu po coś innego... - Sakura spojrzała na mnie pytająco.
- Chcę abyś nie raniła łez...chce abyś wiedziała że zrobię wszystko...nie....ja ci obiecuję że przy prowadzę go z powrotem! - Odpowiedziałem i położyłem rękę na jej ramię, ale nagle Sakura wyjęła z torby zdięcie na którym byłem ja, Naruto, Sakura i Sasuke.
- Sensei...ja...wiem że chociaż byś go z Naruto sprowadził to i tak nic nie zmieni...już nie będziemy drużyną 7...Sasuke będzie teraz znany tylko jako przestępca.
- Możliwe...ale wioska musi akceptować Sasuke za błędy, bo każdy je popełnia...ty, ja...nawet Tsunade - Musiałem ją jakos pocieszyć.
Tym czasem do nas przybiegł Naruto wraz z Anko.
- Kakashi sensei!, Sakurka!...
- Naruto?! - Krzykła Sakura
- Iruka sensei ma kłopoty!...Sasuke go dopadł
Natychmiast ruszyliśmy za Naruto, tymczasem na miejscu zobaczyliśmy rannego Irukę a przy nim Sasuke.
- Sasukeeee! - Wrzasnął Naruto
- Hmm?.. - Spojrzał pewny siebie Sasuke na nas.
- Sasuke odsuń się od niego! - Krzykła po denerwowana Sakura, po czym pobiegła opatrzeć Irukę.
- Sakura...ta żałosna idiotka?...hehe
- Sasuke!...co ci odbiło?.... - Powiedziałem
- Hatake...Kakashi?...mój miły sensei!...który nauczył mnie chidori...hahaha...to miłe!...że wpadłeś tutaj dla mnie!... - Wyciągnął miecz
- Opanuj się kretynie! - Wrzasła Anko
- Chidori to stara nic nie warta technika...teraz wymyśliłem...chidori nagashi!!... - Po tych słowach rzucił zelektryzowanym mieczem w stronę Sakury, pobiegłem do Sakury i odepchnąłem w jakiś sposób miecz.
- Kakshi sensei?... - W jej oczach ukazały się łzy
- Ty?...ty?...dla mnie ryzykowałeś życie?..
Uśmiechłem się szczerze, bo co innego miałem niby teraz zrobić.
- Wow...Kakashi...gdzie się tego nauczyłeś?... - Zaśmiał się bezczelnie w twarz nam wszystkim.
Nagle przy Sasuke zjawiło się 3 innych shinobi ściganych listem gończym. Byli wśród nich tacy jak..Karin, Suigetsu, Yugo..wszyscy byli bardzo niebezpieczni..aż nagle.
- No dobra!...wynosimy się!... - Powiedział Sasuke
- Nie tak prędko!.. - Stanoł mu na drodze Naruto
- Hahaha i co zrobisz?...
- Sprowadzi cię do wioski, a ja mu pomogę!... - Stanołem u boku Naruto
- Hmm...może innym razem!...żegnam! - Po czym zninoł
A ja spojżałem z znakiem zapytania na Naruto co dalej.

C.D.N

sobota, 18 września 2010

4. Misja która jest dosyć dziwna

Obudziłem się o 7:00 i byłem bardzo pod ekscytowany wczorajszym wieczorem z Sakurą. Ale zastanawiałem się czy nie sprawie jej jakiegoś bólu, przecież jestem od niej starszy i......ehhhh szkoda gadać. Najbardziej się zastanawiałem co do niej czuję, wiem tylko tyle że to nie jest sympatia tylko coś cieplejszego.
- Kakashi sensei!
Usłyszałem nagle jak ktoś mnie woła za oknem, był to Naruto:
- Naruto!...co się stało?....
Blondyn spojrzał na mnie zdenerwowany:
- Jesteś potrzebny w kwaterze Hokage!....sprawa wygląda poważnie!!...
Moim zdaniem jeśli Naruto mówi tak poważnie to faktycznie coś się stało. Ubrałem się i pobiegłem do kwatery, tam czekali na mnie Sakura, Naruto, Iruka, Anko i sama Tsunade.
- No nareście są wszyscy!.. - Ton i zachowanie Tsunade było dziwne...czyli faktycznie coś się stało, ale co?
- Co się stało czcigodna Hokage?... - Zapytała Sakura
- W Konoha są intruzi!....trują ludzi jakąś trucizną!!... - Wszyscy byliśmy zaszokowani.
- A wiadomo kto to czyni? - Zapytał Iruka
- Tak!...
- Kto?.. - Zapytałem
- Sasuke Uchiha
- Coo?.... - powiedziała zaszokowana Sakura.
- Młody Uchiha...ten wygnany z wioski dwa lata temu?....ten którego chciał sprowadzić Naruto?... - Zapytała Anko z nie dowierzaniem.
- Tak!...i nie ma wątpliwości...dlatego potrzebujemy 2 osobowe drużyny które będą panować nad sytuacją!
Wiedziałem że to nie żart, mój były uczeń jest aż taki okrutny...Sasuke jest aż taki zły?...
- Kakashi! - Wrzasła Tsunade
- Tak?...
- Ty ruszysz z Sakurą!...od ciebie zależy jej życie!...ona wykonuje swoje a ty swoje zadanie!..
Oboje z Sakurą spojrzeliśmy na siebie
- Naruto idziesz z Anko.....a Iruka idziesz z Shizune....ruszajcie!
Całe 3 drużyny ruszyły, tym czasem Sakura chodziła zamyślona i nie kodowała niczego...wiem o czym myślała...myślała o Sasuke.
- Sakura?...myślisz o Sasuke...prawda?... - Zatrzymała się i....
- A jak myślisz?....kochałam go!....i co mam z tego?...hę?....nic - Zobaczyłem jak jej łza upadła na ziemie.
- Co zamierzasz zrobić jeśli go znajdziemy?...
- Nie mam pojęcia! - Rozpłakała się
Podeszłem do niej i przytuliłem ją:
- Ale ja wiem...nie pozwolę mu by cię skrzywdził ^^ wierz mi na słowo - poczułem że mi zaufała, to dobrze.
Nasze fajne przytulenie nie trwało długo, usłyszeliśmy czyjeś krzyki:
- Pomocy!...boli!...AAAA!
Ruszyliśmy oboje w stronę krzyku, był to młody chłopak przy gnieciony belką, Sakura dźwignęła belkę i zbadałą chłopca.
- Jak ci na imię? - Zapytała troskliwie
- Mituri... - opowiedział chłopczyk
- A kto ci to zrobił?...- ja zapytałem
- Taki pan w czarnych włosach, i miał taki elektryczny miecz...i.... - nie dokończył bo zasłabł.
- Cholera!... - położyła Sakura chłopca na ziemię.
- Wiem jak go wytropić.. - Przywołałem Pakkuna.
- Witaj Kakashi - Przywitał się Pakkun
- Nie ma czasu na powitania Pakkun...musisz szukać Sasuke Uchihy!
Pakkun kiwnął głową na zrozumienie rozkazu i zaczął szukać.
- Martwię się... - Powiedziała cicho Sakura
- A czego?...
- Że...stanie ci się krzywda... - Odpowiedziała niepewnie
Zaczęła się o mnie martwić..czyli to coś znaczy, ucieszyłem się. Szukaliśmy cały dzień i nadchodziła noc:
- Aaaaa! - Za ziewała Sakura
- Jesteś zmęczona?... - Zapytałem
- Troszkę!...ale musimy szukać dalej! - Powiedziała do mnie z rozkazem
- To mam propozycję, odpocznijmy na chwilkę - usiadłem na ziemi i oparłem się o drzewo.
Wiedziałem że Sakura nie da już rady, więc zaśnie. Sakura usiadła obok mnie
- Ale się zimno zrobiło - Zatrzęsła się, a ja przybliżyłem się ściągałem kamizelkę i ją nią przykryłem.
- Dziękuję sensei...
Spojrzałem w niebo i ujżałem gwiazdy, pomyślałem sobie jak jest romantycznie....
- Kakashi sensei?... - Moje oczy skierowały się na Sakurę, a dokładnie na jej piękne oczy.
- Dziękuję za to że jesteś...- Uśmiechła się, miała taki piękny uśmiech...coś mnie do niej ciągło ale nie wiedziałem co.
Objąłem różowo włosą ręką i przybliżyłem do siebie. Spojrzałem jeszcze raz w gwiazdy i zapytałem:
- A czy dalej kochasz Sasuke?.. - Ale nie usłyszałem odpowiedzi bo Sakura zasła.
C.D.N

sobota, 11 września 2010

3.Rozmowa która wszystko wyjaśnia

Ichiraku ramen
- Ehh nie sądziłam że kiedyś pójdę z tobą tutaj - Powiedziała do mnie Sakura z uśmiechem
- A co?...źle coś zrobiłem?
Oboje usiedliśmy po czym spojrzeliśmy na siebie pytającym wzrokiem.
- Niee...po prostu..ja...ehh jestem zmęczona po pracy..hehe
- To tak jak ja - spojrzałem na ręce i kilka minut pobyliśmy w milczeniu, po czym
- A tak właściwie co robiłeś w szpitalu?
- Jaa...ehh...obserwowałem cię - z uśmiechem jej to w twarz powiedziałem
- Ahaaa!...i co za obserwowałeś?... - popatrzyła na mnie pytająco, co mnie podniecało.
- Za obserwowałem to że jesteś pracowita i da ci się powieżyć życie.
- A może opowiesz mi ze szczegółami?....
Postanowiłem jej coś powiedzieć:
- Eh Tsunade kazała mi ciebie mieć na oku, muszę pisać raport jak się spisujesz jako medyk...i jakie masz podejście do tej pracy - opowiedziałem z pewnością
- A tak wogóle to co ty o mnie myślisz teraz?....bo na pewno z obserwacji coś wynika?....
- Pamiętam cię jako mała dziewczynka która tylko płakała, uciekała i latała za Sasuke....a teraz....dojrzałaś pod bacznym okiem Tsunade...stałaś się piękna, silna...i... - chciałem dokończyć ale Sakura przyłożyła mi dwa palce na usta abym nic nie mówił...i sama dokończyła:
- Pewna swoich uczuć? - zapytała
- T...tak?.....
Siedzieliśmy w Ichiraku chyba z 2 godziny i postanowiliśmy już iść.
- Aaaaa!...ale jestem senna..... - powiedziała rozciągając się.
- Pozwól że odprowadzę cię do domu Sakura.
Szliśmy w stronę domu Sakury, po 15 minutach staliśmy już pod jej drzwiami
- Ehh dziękuję Kakashi sensei!...bawiłam się świetnieee!
Uśmiechłem się szczerze i od powiedziałem:
- Ja też....ok to idź już do łużka, bo jutro masz ciężki dzień!
Chciałem już iść ale Sakura podeszła bliżej do mnie i dała mi całusa w policzek, po czym powiedziała:
- Dziękuję Bogu że cię poznałam, przy tobie wiem że nic mi nie grozi sensei! - po czym weszła do środka, a ja poszedłem do domu.
C.D.N

piątek, 10 września 2010

2.Uczucie które jest niepewne.

Siedziba Hokage
- Kakashi!...powinieneś napisać ten raport dużo, dużo wcześniej!....
Te oto słowa usłyszałem dziś z ust Tsunade Hokage, była dziś wyjątkowo wkurzona. Z resztą trze piała się wszystkich, a to za sprawą egzaminów i misji.
- Tsunade sama, wybacz za ten raport...a tak właściwie po co mnie wezwałaś?.... - zapytałem z niepewnością.
- Shizune!...wezwij tu Anko!...MIGIEM!!
- Tak jest pani Hokage! - Odpowiedziała i wybiegła w poszukiwaniach za Anko.
Tym czasem ja bacznie obserowowałem ruchy wielkiej Hokage.
- Pani Tsunade!...znalazłam ją! - Do gabinetu wparowała Shizune wraz z Anko.
Nie lubiłem Anko, bo ona ma na moim punkcie hopla!.
- Wezwałam was tu bo ta misja tyczy się was obu! - Jej ton głosu zmienił się na poważny, co mnie troszkę zastanowiło.
- Wasza misja tyczy się młodego pokolenia ninja!...mówiąc jaśniej!...musicie oceniać przyszłych medyków Konochy! - Oboje z Anko spojrzeliśmy na nią jak na ducha.
- Ale co to nam daje?...po co mamy oceniać robotę medyków?...przecież Shizune mogła by to zrobić, no i są po ważniejsze misje niż takie!... - Powiedziała poirytowana Anko.
- Tak ale medycy potrzebują być pilnowani pod bacznym okiem starszych nauczycieli!...gdybym chciała to bym sama to robiła!..ale nie mogę, bo jestem Hokage i mam wszystko na głowie!...
Tymczasem do gabinetu weszła Sakura
- Tsunade sama!...przepraszam że przeszkadzam ale przyniosłam pani raport z nauczania grupy B.
Sakura weszła do środka i podała raport Tsunade, po czym gapiliśmy się na siebie jak byśmy się pierwszy raz widzieli.
- Sakura!...świetny raport!...masz talent!.
Widzę że nie tylko moje serce spostrzegło Sakurę...ale i samej Tsunade hehe. Gdy Sakura wyszła Tsunade mówiła dalej:
- Waszym zadaniem jest informować mnie jak idą szkolenia medyków i ich technik...dlatego postanowiłam wybrać dwóch odpowiedzialnych shinobi, jesteście nim wy...i oboje z Shizune postanowiłyśmy że przydzielimy wam danych medyków do obserwacji.
- Czyli kto kogo ma? - Powiedziała impulsywna Anko.
- Mitarashi Anko...przydzieliłam ci Ino Yamanaka!....zaś Hatake Kakashi....Sakurę Haruno!! - Nie wiem dlaczego ale nawet mnie to uszczęśliwiło.
- Czyli od kiedy zaczynamy? - Zapytałem nie pewnie licząc na kolejne krzyki Hokage.
- Od teraz!... - Oboje z Anko wzięliśmy się do roboty.
Poszedłem do szpitala miejskiego w Konoha i tam postanowiłem znaleźć Sakurę, moje szczęście się nie myliło...znalazłem ją jak badała rannego mężczyznę. Podeszłem bliżej i bacznie ją obserowowałem, zastanawiałem się z każdą chwilą dlaczego się na nią gapię.
- O Kakashi sensei!...coś cię boli?... - Spojrzała na mnie z pięknym uśmiechem.
- Ehemm...ja...znaczy się....eee...... - Nie wiedziałem co jej mam odpowiedzieć, a nagle przypomniało mi się co mówiła pani Hokage...że mam napisać w raporcie wszystko.
- Ehh...ok...to ja pój.... - chciała dokończyć lecz jej przerwałem:
- Sakura...może jak skończysz to cię zaproszę na ramen...co ty na to? - Byłem pewny że odmówi....alee....
- Chętnie! ^^ mam jeszcze do zbadania 2 osoby...zaczekaj
Obserwowałem i notowałem każdy jej ruch, po godzinie wyszliśmy do Ichiraku ramen.

C.D.N

czwartek, 9 września 2010

1.To co jest nieuniknione

Moi drodzy nie bądźcie surowi bo to moje pierwsze opowiadanie ^^ a tak wgl to miłej lektury :) - Kakashi
====================================================================
Słońce górowało wysoko, aż promienie słońca trafiały przez szczeliny zasłon, a zaś wiatr był taki delikatny że zasłony ruszały się rytmicznie z moim oddechem. Leżałem leniwie i gapiłem się w sufit i rozmyślałem o tym co było i jest.  Rozmyślałem też o tam tym dniu gdy znalazłem Naruto rannego po walce ostatecznej z Sasuke:
- Tylko on wierzy że ludzie są godni przebaczenia
Po długim rozpatrywaniu w mój piękny sufit postanowiłem wstać, poszedłem coś zjeść i się do łazienki ogarnąć. Było w tym dniu bardzo ciepło więc postanowiłem paradować bez koszulki, wziąłem moją starą książkę i postanowiłem poczytać. Gdy prawie zacząłem czytać mój ulubiony dział o taktyce podrywu usłyszałem stukanie do drzwi. Otworzyłem je a mym oczom ukazała się piękna, smukła, różowo włosa dziewczyna...a była nią Sakura Haruno. Spojrzałem na nią od dołu do góry skończywszy na jej oczach, poczułem nagle dosyć dziwne ciepło i te spojrzenie które było takie głębokie, jej spojrzenie błądziło po moim torsie..widziałem w jej oczach stres i podniecenie. Postanowiłem coś powiedzieć:
- S...Sakura Haruno?...
Dziewczyna spojrzała na mnie z zarumienionym uśmiechem mówiąc:
- Hai!..Kakashi sensei!!, przyszedłem tu do ciebie bo Tsunade sama powiedziała mi że Naruto jest w wiosce, a wiesz co to oznacza.
Wpuściłem ją do środka i kazałem jej się rozgościć, tym czasem ja poszedłem się ubrać. Po 15 minutach byliśmy już w drodze do siedziby Hokage, szliśmy bez słowa lecz ja postanowiłem te milczenie przerwać:
- A jak ci mijały treningi w wiosce?....
- Całkiem nieźle, Tsunade sama dużo mnie nauczyła...to naprawdę silna kobieta - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Jak to nasza pani Hokage, zawsze pełna sił...ma w sobie prawdziwą wolę ognia - od powiedziałem z pewnością.
Chciałem powiedzieć coś jeszcze lecz nagle usłyszeliśmy nasze imiona:
- SAKURAAAA CHAN!!!.....KAKASHI SENSEI!!!!
- Naruto?.... - Szepła Sakura w stronę chłopaka który nas wołał.
- Sakurka!...prawie nic się nie zmieniłaś!.
I jak zwykle Naruto po powrocie dostał lanie od Sakury, całkiem miły początek wszystkiego. Troszkę spacerowaliśmy i wspominaliśmy stare czasy aż na naszej drodze stanęła Tsunade:
- Witaj Naruto w domu!
Później po treningu poszedłem zmęczony do domu, umyłem się i padłem na łużko lecz znowu nie nacieszyłem się wolnym czasem bo ktoś znowu dobijał mi się do drzwi, wstałem i otworzyłem nie pewnie drzwi a w nich stała Sakura:
- Mogę wejść?.... - spytała dość nie pewnie, co troszeczkę mnie przeraziło.
Kiwnołem głową na tak i usiadłem na kanapie, a ona obok mnie.
- Kakashi sensei...ja przepraszam że tak późno ale...coś kazało mi tu przyjść....
Spojrzałem na nią z zaciekawieniem i postanowiłem zapytać, chociaż wiem że nie powinienem:
- Co ci kazało?....
- Sama bym to chciała wiedzieć....lecz nie mam pojęcia, chce żebyś wiedział sensei że to nie są złe zamiary.
Wstałem i nalałem sobie herbaty, ale ona nagle wstała i poszedła za mną.
- Sakura...martwię się czy coś cię trapi?.....
Nagle odwróciłem się a ona stała za mną, dzieliły nas 2 cm a serce przy śpieszyło, a herbata wylała mi się na spodnie.
- Przepraszam...to moja wina...nie powinnam cię straszyć.... - wzięła ręcznik do swej ręki i chciała mi zetrzeć spodnie lecz ja się odsunąłem:
- Nie trzeba...ja sobie poradzę....
- Wiem, ale samotnie nic nie ździałasz....
Podeszłem do niej i chciałem zapytać o co chodziło jej teraz...ale ona pożegnała się i wyszła.

C.D.N