- Ehh....która godzina jest?...spaliśmy tak całą noc?... - Troszkę zrobiło mi się głupio.
- Jest 9:00...a spaliśmy tak - Odpowiedziała mi z taką szczerą miną.
Po godzinie zjedliśmy prowiant i ruszyliśmy dalej na poszukiwania Sasuke.
- Boję się że nie dam rady pomóc Naruto.. - Spojrzałem na Sakurę pytająco co miałą zamiar mi powiedzieć
- Martwię się że nie będę mogła nic poradzić...i że Sasuke znowu nam ucieknie....
Postanowiłem coś powiedzieć:
- Ehh i myślisz że po co tu jestem?...Tsunade wyznaczyła mnie na pilnowanie i troszczenie się o ciebie...ale tak naprawdę jestem tu po coś innego... - Sakura spojrzała na mnie pytająco.
- Chcę abyś nie raniła łez...chce abyś wiedziała że zrobię wszystko...nie....ja ci obiecuję że przy prowadzę go z powrotem! - Odpowiedziałem i położyłem rękę na jej ramię, ale nagle Sakura wyjęła z torby zdięcie na którym byłem ja, Naruto, Sakura i Sasuke.
- Sensei...ja...wiem że chociaż byś go z Naruto sprowadził to i tak nic nie zmieni...już nie będziemy drużyną 7...Sasuke będzie teraz znany tylko jako przestępca.
- Możliwe...ale wioska musi akceptować Sasuke za błędy, bo każdy je popełnia...ty, ja...nawet Tsunade - Musiałem ją jakos pocieszyć.
Tym czasem do nas przybiegł Naruto wraz z Anko.
- Kakashi sensei!, Sakurka!...
- Naruto?! - Krzykła Sakura
- Iruka sensei ma kłopoty!...Sasuke go dopadł
Natychmiast ruszyliśmy za Naruto, tymczasem na miejscu zobaczyliśmy rannego Irukę a przy nim Sasuke.
- Sasukeeee! - Wrzasnął Naruto
- Hmm?.. - Spojrzał pewny siebie Sasuke na nas.
- Sasuke odsuń się od niego! - Krzykła po denerwowana Sakura, po czym pobiegła opatrzeć Irukę.
- Sakura...ta żałosna idiotka?...hehe
- Sasuke!...co ci odbiło?.... - Powiedziałem
- Hatake...Kakashi?...mój miły sensei!...który nauczył mnie chidori...hahaha...to miłe!...że wpadłeś tutaj dla mnie!... - Wyciągnął miecz
- Opanuj się kretynie! - Wrzasła Anko
- Chidori to stara nic nie warta technika...teraz wymyśliłem...chidori nagashi!!... - Po tych słowach rzucił zelektryzowanym mieczem w stronę Sakury, pobiegłem do Sakury i odepchnąłem w jakiś sposób miecz.
- Kakshi sensei?... - W jej oczach ukazały się łzy
- Ty?...ty?...dla mnie ryzykowałeś życie?..
Uśmiechłem się szczerze, bo co innego miałem niby teraz zrobić.
- Wow...Kakashi...gdzie się tego nauczyłeś?... - Zaśmiał się bezczelnie w twarz nam wszystkim.
Nagle przy Sasuke zjawiło się 3 innych shinobi ściganych listem gończym. Byli wśród nich tacy jak..Karin, Suigetsu, Yugo..wszyscy byli bardzo niebezpieczni..aż nagle.
- No dobra!...wynosimy się!... - Powiedział Sasuke
- Nie tak prędko!.. - Stanoł mu na drodze Naruto
- Hahaha i co zrobisz?...
- Sprowadzi cię do wioski, a ja mu pomogę!... - Stanołem u boku Naruto
- Hmm...może innym razem!...żegnam! - Po czym zninoł
A ja spojżałem z znakiem zapytania na Naruto co dalej.
C.D.N




